tagi przypisane do newsa:
Porażka przed własną publicznością - nie tak Andy Murray chciał zakończyć tegoroczny sezon. Jednak mimo porażki przeciwko Rafaelowi Nadalowi w Barclays ATP World Tour Finals, numer jeden na Wyspach Brytyjskich pokazał swój niezwykły talent i charakter. Przez 3 godziny i 11 minut emocjonującego pojedynku Murray próbował zatrzymać najlepszą rakietę na świecie - Nadala, który przyznał, że do triumfu musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
Bardzo dobrze wyglądający 23-latek pomysłowo i odważnie atakował, przez co gra Hiszpana wydawała się dość przeciętna. Kiedy Murray i jego przeciwnik rozpoczynali trzeciego seta, Szkot odpuścił przeciwnikowi, o co można mieć do niego pretensje. Murray wyraźnie przygasł, świadomy zaprzepaszczonej szansy na odskoczenie przeciwnikowi w secie. Na kolejną szansę zwycięstwa musi poczekać do 2011 roku.
Murray, który w poniedziałek wskoczył na 5. miejsce w światowym rankingu, nie utrzymywał formy na stałym poziomie, czego przykładem był tygodniowy występ w londyńskiej O2 Arena. Był doskonały przeciwko Robinowi Soderlingowi w pierwszym meczu, w przeciwieństwie do porażki z Federerem, która miała miejsce przed łatwym pokonaniem Davida Ferrera. Na swoje usprawiedliwienie Murray powiedział:
- To jest coś, do czego trzeba przywyknąć. Nie wygrasz pojedynku, jeśli sobie tego nie postawisz za cel. Byłem oczywiście bardzo niezadowolony ze sposobu, jakim grałem z Rogerem. Ten mecz pokazał, że chcę grać cały czas. Przygotuję się na kolejny rok. Był to wspaniały mecz na zakończenie sezonu. Jednak muszę wiele poprawić, aby móc konkurować z dwójką najlepszych graczy na świecie przez cały czas.
- Jeśli chcę wygrywać turnieje i Wielkie Szlemy, muszę się poprawić.
Murray zastał oskarżony o pasywność, która przychodzi właśnie na mecze z wielkimi przeciwnikami, jednak na pewno nie był to jeden z tych dni, w których wbija rywali w kort swoimi zagraniami. Było też wiele pytań dotyczących błędów w tie-breaku, które drogo kosztowały młodego Brytyjczyka. Murray twierdził, że cały czas grał zgodnie z zamierzeniami.
- Kiedy grasz przeciwko Rogerowi, łatwo powiedzieć, aby po prostu dobrze odebrać piłkę. Jeśli już uda się ją odebrać, to czeka cię bieganie z narożnika w narożnik przez następne osiem piłek, więc potrzeba czegoś więcej niż tylko przebicia piłki za siatkę - stwierdził Szkot.
Mecz wydał się również przełomowym momentem w relacjach Murray'a z brytyjska publicznością. Nigdy nie był takim ulubieńcem jak Tim Henman, jednak wczoraj tłum dopingował jego wspaniałą grę i wolę walki. Murray powiedział:
- Ten doping wiele dla mnie znaczył. Nie czułem presji ze strony kibiców. Dzięki temu presja nieco spadła ze mnie. Byli ze mną przez cały czas, gdy nie grałem dobrze, jak i wtedy, kiedy wróciłem do gry.
Podczas wczorajszego meczu można było zobaczyć powód, dla którego Murray wybrał akurat grę w tenisa. Rafael Nadal nawiązał do tego i ocenił szansę Andy'ego na wygranie Wielkiego Szlema.
- Jestem bardzo szczęśliwy z pokonania tak wielkiego gracza jakim jest Andy. Jego poziom jest niewiarygodny prawie zawsze. Jest bardzo utalentowanym graczem, ponieważ potrafi zrobić na korcie wszystko. Momentami jego zagrywka była nie do zatrzymania, obrona niewiarygodna. Jest bardzo szybki. Bardzo szybko odgrywa piłkę, sądzę, że szybciej niż pozostali gracze. Nawet gdybym przegrał, to przyszedłbym tu i powiedział, że jestem zadowolony, bo zagrałem bardzo dobry mecz. Jeśli Murray będzie grał tak cały czas, to nie mam wątpliwości, że ma ogromne szanse za zdobycie ważnych tytułów - stwierdził Nadal.